|
|
|
Chcę być
misjonarką mocą miłości i pokuty |
Dziewczęta,
które systematycznie chodziły na kurs już potrafią dobrze
szyć.... Zaproponowałam,
że ja przejdę po biednych chałupkach i poproszę kobiety, żeby
przyszły i przyniosły rzeczy do naprawy... Dziewczęta nabrały
takiej ochoty,
że prują swoje sukienki i przeszywają na kursie, by dać biednym.
Ostatnio szyjemy buciki dla dzieci, bo jest okres zimny, a
jak się patrzy na te dziecięta z fioletowymi nóżkami, to się
robi człowiekowi
zimno. Materiału dostarczyła nam na te rzeczy pani, która
robi kanapy. Dała skrawki ceratki, gąbki i grubszego materiału
na podeszwy. Poznałyśmy już trochę ludzi, odnalazłyśmy chorych po
domach, pozbawionych
opieki duchowej, całkowicie zaniedbanych religijnie...W dzień
Bożego Narodzenia pomagałam przy wydawaniu obiadu dla 200 dzieci
biednych.... |
|
Niektóre
z nich po raz pierwszy siedziały przy stole, inne walczyły, by usiąść
tylko na ziemi i zjeść może po
raz pierwszy tak przygotowany posiłek....
Pewnego razu poszłam do jednej biednej rodziny zanieść trochę jedzenia. Urwał
mi się w drodze pasek od Japonki, więc niosłam go w ręku... Zobaczyła to 8-letnia,
biedna dziewczynka, której dwa dni temu matka kupiła takie same japonki. Spontanicznie
zdjęła i dała je mnie, mówiąc: proszę wziąć bo są nowe, a ja jestem przyzwyczajona
chodzić po gorącej ziemi, a siostra sobie porani nogi o kamienie... Podziękowałam
za dar, nie przyjęłam jednak. W czarnych jej oczach ukazały się łzy - są nowe
i czyste - mówi dziewczynka - ja wiem, co to znaczy potrzebować. Siostra ma tylko
jednego buta i potrzebuje drugiego. Mnie się chce jeść, jak siostra przyniesie,
to się najem i jest mi dobrze, chciałabym, aby i tobie zrobiło się dobrze, jak
będziesz miała dobre buty ... |
W dalszym ciągu
odwiedzam także moich biednych ... Trochę ubranek uszyłam z różnych
kawałków materiału i ruszyłam z workiem na plecach. Często jestem oczekiwana
przez gromadę dzieci na drodze... trzeba widzieć radość w oczach dzieci z otrzymanych
darów. Rozmawiając z ludźmi odkryłam wiele małżeństw bez ślubu i tuziny dzieci
bez chrztu. Trzeba się modlić, aby Pan wszystko rozwiązał pomyślnie..
Moje wyprawy do kaplic kontynuuję. Ostatnio jechałam 10 km autobusem, a 10 km
szłam pieszo, ponieważ koń, który miał mnie przywieźć zdechł z gorąca... Drogę
przebyłam z jedną panią i dwoma dziewczynkami... Podczas naszej podróży rozważałyśmy
różaniec, a długa droga sprzyjała temu, aby tłumaczyć każdą tajemnicę... współtowarzyszkom
się to spodobało.. |
S. Arkadia |
|
|
|
|