-
Początki misji
- S. Salwatoris
- S. Zyta
- S. Dominika
- S. Beyzyma
- S. Dobrosława
- S. Doris
- S. Ilona
- S. Karola
- S. Agnieszka
- S. Seweryna
- S. Arkadia
- S. Inviolata
-
Nasza codzienność
Bądź miłosierny dla ubogich, a Pan Bóg będzie dla ciebie miłosierny
Zobaczyłam osiedle ludzi najbiedniejszych, mieszkających w barakach z plastiku (folii plastikowej). Jeszcze nędzniejszy obraz niż favele...Długie kolejki obdartych, półnagich dzieci stało z czerpakiem po odrobinę ryżu i fasoli. Taką sytuację można spotkać bardzo często...Rzeczywiście dzieci umierają z głodu, ale jeżeli ktoś nie chce tego widzieć, to i nie widzi, bo można też zobaczyć jedynie to co piękne, co zrywa oczy - bo tych wspaniałości również jest tu wystarczająco....
Wracając do domu z zajęć w upalne popołudnie, modliłam się w drodze, odmawiając różaniec, za ludzi spotykanych na ulicy, zatroskanych, zabieganych i umęczonych pracą i upałem.
Nagle dobiegła do mnie dziewczyna, która miała 14 lat. Idąc tak ?przed siebie?, przyszła tu pieszo z odległej dzielnicy, nie wiedząc gdzie jest i nie znając tu nikogo. Płakała. Nie wiedząc jak w tej chwili jej pomóc zaproponowałam jej, by odpoczęła u nas w domu. Po drodze zaczęła wyznawać, że uciekła z domu i nie ma zamiaru wracać, bo tato ją zabije. Zabrzmiało to mocno, ale cóż, przypadki takie się zdarzają. W wielu wypadkach ojcowie traktują dzieci okrutnie. Jako nastolatka nie bardzo dogaduje się z rodzicami, bo nie pozwalają jej na wiele rzeczy, które ona chciałaby robić. Jest też świadkiem częstych awantur i nieporozumień. Próbowałam wytłumaczyć postawę rodziców wobec niej i w tym wszystkim ich troskę o dobro swojego dziecka. Usiłowałam również jej uświadomić, że wiele dobra może zrobić w rodzinie modlitwą, drobnymi gestami dobroci, wyrozumiałości i przebaczenia. Dziewczyna jak na swój wiek rozmawiała dojrzale i umiała przyznać się do swoich błędów i uznać swoją winę. Próbowałam nakłonić ją, by zadzwoniła do domu i powiadomiła rodziców gdzie jest, bo na pewno się niepokoją. Długo się opierała przedstawiając swoje racje i obawę przed reakcją ojca. Zaproponowałam byśmy pomodliły się w kaplicy i zachęciła ją, by patrząc na obraz Miłosiernego Jezusa powtarzała ?Jezu ufam Tobie?. Gdy zdecydowała się zadzwonić, nie zastała w domu rodziców, poszli ją szukać. Później zadzwoniłyśmy drugi raz - odebrała mama. Po jakimś czasie przyjechali rodzice, ciocia i jej 9-letnia siostrzyczka. Przywitałam ich w bramie, zachęcając do radosnego spotkania i dziękowania Bogu za to, że im córkę ocalił, bo przecież w tej sytuacji różnie mogło się skończyć. Przywitanie było rozrzewniające, matka i córka rzuciły się w objęcia płacząc i przepraszając się wzajemnie. Ojciec stał z boku wzruszony ze łzami w oczach. Radość była wielka, a okrutność ojca, jakiej dziewczyna się obawiała, rozpłynęła się w Bożym miłosierdziu. Po przywitaniu zaprosiłam ich do kaplicy, by wspólnie podziękować Bogu za takie rozwiązanie problemu i prosić o błogosławieństwo Boże dla te
S. Agnieszka
 
 
Strona glówna | Historia | Curitiba | Rio de Janerio | Monçao | Wydarzenia | Świadectwa | Galeria zdjęć | Zgromadzenie
© Zgromadzenie Sióstr Św. Józefa - DELEGATURA BRAZYLIJSKA